11/7/09

(PL!) O Kartonie mowa

Na ledwo parę dni, ale zawitałam na Wszystkich Świętych w naszej kolorowej ojczyźnie. I jak sobie poprzysięgłam, że nawet nie będę przechodzić obok Komikslandii w centrum Warszawy (z braku kasy), tak oczywiście tę przysięgę złamałam. Tak więc poza zakupieniem się w ukochanego Jason'a, dorwałam się też w końcu do Karton'u, o którym słyszałam na BFK, oraz z portali takich, jak Motyw Drogi, chociażby. Jak wyszedł pierwszy numer, według mnie? W całości, raczej słabo.
Wszystkie komiksy, o których słyszałam, fajnie się zapowiadały. Ale to jak z filmem: trailer jest w deseczkę, a film może być do dupy (jak, nota bene, Surogaci...). Nie uważam, że całość jest totalnie do kitu, ale z tych paru komiksów, niewiele mi się całościowo podobało. Graficznie niczego się nie czepiam, każdy ma swój styl (które są swietne), ale narracja...
Dwa stripy komiksowe KRL'a, na samym początku Karton'u, mi się szalenie spodobały. Zapowiadały bardzo dobrze całą resztę.
Pierwsza historia Grand Band'y (Marek Lachowicz i Tomasz Kuczma) zapowiada się świetnie. Historia mnie powaliła, była tak chora, że nic, tylko płakać. Babcie myślą wyjątkowo "logicznie". Wprawdzie w odcieniach szarości brakuje czasami większego kontrastu, a postacie mieszają się z tłem. Uważam, że tych odcieni jest za dużo. Powinno się ustalić ze cztery, wtedy się nie gubimy za bardzo, a kontrast powinien wyjść odpowiedni.
"Ćmy" Tomasza Pastuszki... to właśnie był komiks, który na BFK zapowiadał się zarąbiście. A wynik jest... słaby. Jak na początek serii komiksowej, kiepsko. Raczej nie zapowiada niczego ciekawego, wstrząsajacego, nie do końca wiadomo, o co chodzi. Że niby komiks o sąsiedzie superbohatera? Tego się w ogóle nie czuje. Tomku, stać Cię na coś dużo lepszego! Ja wiem, że być może to tylko początek, potem się rozkręca, ale komiks jest ważny od pierwszych strip'ów! Ani to śmieszne nie było, ani nic... w strefach szarości. Jakoś nie wbił mi się do głowy.
Następny jest "Flatties" Ewy Jaszczuk i Tomka Pastuszki. Cóż... styl graficzny, nie ukrywam, szalenie mi się podoba. Czasami latające głowy mnie przerażają, bo nie do końca pasują, ale to jest moje zdanie. Być może w tej, jak i w wielu innych kwestiach się ze mną nie zgodzicie. Ale nadal kończy się czytać ten komiks z pewnego rodzaju niedosmakiem. Niby jest wspomniane, że zwalczają zło, ale potem, jak walczą z Tobiaszem, wydaje się to być zwykłym "przenośnym" obrazkiem, a nie prawdziwą swego rodzaju bitwą. Chyba, że to tak miało być... to wtedy nadal nie wiadomo, czy o to autorowi chodziło. O tym, że pracowały w cyrku, to pamiętałam wyłącznie z BFK, bo samo zdanie o "zamieszaniu wokół zamknięcia cyrku" nie starcza, ten, kto nie był wcześniej wtajemniczony, gubi się, nie rozumie, po co to w ogóle było wstawione (tudzież moi znajomi to idioci :P).
"Byle do piątku trzynastego" Bartosza Sztybora i Piotra Nowackiego, pod względem różnorodności postaci, wyszedł absolutnie cudownie. Brakuje mi tam kontrastów, to z pewnością. I dalszego ciągu! Komiks się nagle urywa, i czytam następną stronę, myśląc, że to kontynuacja. A tu nagle był inny komiks. Wiem, niby zmiana stylu była, i czcionki, ale w komiksach stosuje się i takie techniki. Więc nagle zaczęłam się gubić. I dopiero przewracając stronę zorientowałam się, że w sumie zaczęłam już inny strip. Moim więc zdaniem, jak na pierwszy komiks Bartosza i Piotrka, to urwane w kiepskim dosyć miejscu. Nawet, gdyby było napisane "c.d.n." zaraz pod ostatnim okienkiem. Panowie... nie ładnie...
"Cosmocosmosis...NOT!" Bartosza Szymkiewicza i Macieja Łazowskiego fajnie się zapowiada. Ale niewiele więcej mogę powiedzieć, poza tym, co mówiłam już u Grand Bandy: szarości się tutaj zlewają! Szczególnie zwracam uwagę na ostatni kadr, gdzie facet od reklamy zwyczajnie pięknie się w tło wtapia, i tak samo robot po prawej.
Marcin Surma i "168"... Dopiero za którymś razem zorientowałam się, że są dwie Zośki. Musiałam się niesamowicie przyjrzeć jednemu kadrowi, gdzie widzimy jedną uciekającą, a drugą przychodzącą. No i dwie pary tych samych okularów. Tę drugą rzecz natychmiast zauważyłam, ale tę pierwszą... na początku miałam zwyczajnie potężny problem z umiejscowieniem Zośki w planach. Nie jest więc jasne z początku, co się w ogóle dzieje. Jest też momentami problem z umiejscowieniem chmurek, nie wiadomo, która pojawia się najpierw, a która później. Ale ogólnie, zapowiada się komiks ciekawie...
Następny był to komiks wybrany, Juan Manuel Ramirez de Arellano (nie mógł mieć krótszego imienia?!). I również był raczej kiepski. Szczególnie, jeżeli idzie o puentę komiksu. Kiepsko dobrane. Można było coś dużo fajniejszego znaleźć.
Plus, ostatni komiks, w którym nie wiadomo, o co chodzi? Że to niby reklama? Bo to czuć na kilometr, nawet nie patrząc, czy jest adres www obok. Kończąc ten tomik Karton'u, miałam raczej zmarszczone brwi i wielki znak zapytania nad głową. O co w tym wszystkim chodzi?

1 comment:

klos said...

Język Ci się wyostrza, ale to dobrze - będę pamiętał, żeby lipy nie pokazywać ;)